Kalifornia - klasa ekonomiczna. Co polecam a co odradzam.

 W sobotę 10 października uczestniczyłem online w degustacji "klasy ekonomicznej" win kalifornijskich dostępnych w Polsce zorganizowanej przez Winicjatywę oraz California Wines Polska. Wina z Kalifornii wraz z Bordeaux są moimi ulubionymi winami, na moim blogu pełno jest wpisów ich dotyczących, więc nie mogłem nie wziąć udziału w tej imprezie.  Musze pochwalić organizatorów, paczka z próbkami dotarła do mnie wcześniej bez problemu, wszystko było dobrze zorganizowane, prowadzący Tomasz Prange-Barczyński fajnie opowiadał, chyba starając się trochę odwrócić uwagę od słabych win. Miałem oczywiście pecha, że zawiódł mój sprzęt komputerowy i połączenie internetowe i  straciłem ok 10 minut relacji, przez co musiałem potem gonić degustację. Chyba jedynym zarzutem jaki można postawić to właśnie brak wystarczającej ilości czasu, to było za szybkie tempo żeby w spokoju bez presji przeanalizować kolejne wina. Niemniej jednak poniższe oceny starałam się robić najlepiej jak umiem, w najlepszej wierze i z jak największym obiektywizmem. Dodałem również dla porównania opisy dokonane przez Wojciech Bońkowskiego, współorganizatora tej degustacji aby czytelnicy mogli sobie wyrobić własne zdanie po kupnie butelki.

 1. Federalist Chardonnay 2017, okręg Mendocino sama północ Kalifornii,  cena detaliczna 65zł ( w USA cena ok 16,5 USD/65zł) - po otworzeniu próbki z tym winem i przelaniu do kieliszka, niestety w zapachu dominował jakiś "smrodek" jak z wiejskiego obejścia sprzed lat.  Być może gdyby dać mu z godzinę w kieliszku to zapach zrobiłby się czysty i przyjemny (tego nie wiem) ale ja miałem tylko kilka minut na to wino. W smaku raził mnie alkohol, duchota, brak świeżości i na dodatek gorzki posmak w końcówce. W połączeniu z nieprzyjemnym zapachem stanowczo odradzam. Jedyna zaleta tego wino jest taka, że w Polsce ma taką samą cenę jak uśredniona w detalu w USA. Być może (to już gdybanie) gdybym miał do dyspozycji więcej czasu i całą butelkę to na spokojnie mógłbym wyżej to wino ocenić ale raczej wątpię. Nie polecam szkoda kasy. 

Wojciech Bońkowski: Niezłe w swojej cenie „cali chardo”, słodkie i dojrzałe, ale z jakąś tam melonową świeżością, wciąż nieźle młode, sycące, w sam raz to eggs benedict na utracjuszowski brancz.

2. William Hill Chardonnay 2017, North Coast czyli tereny wybrzeża Sonomy lub Mendocino  cena detaliczna 71zł ( w USA ok. 16,5 USD/65zł)  - no tutaj zapach jest bardzo ładny kwiatowo-miodowy, od razu chce się spróbować wina.  W smaku bardzo dobra równowaga, nie czuć alkoholu, nic nie pali ani nie ma goryczy, maślane delikatne białe owoce z nutką miodu, kwasowość umiarkowana ale w zupełności wystarczająca dla tego zrównoważonego o dobrej koncentracji kulturalnego wina. Styl kalifornijski ale w bardzo dobrym zrównoważonym wydaniu. Jedyne białe które uczciwie polecam.  W dodatku cena w Polsce zbliżona na średniej detalicznej w USA. 

Wojciech Bońkowski: Prościak bez równowagi, atakujący z jednej strony karmelową słodyczą (wynikającą bodaj z przesadnego już leżakowania), z drugiej – paździerzową dębiną. Pomiędzy nimi zaś brak owocu i przede wszystkim świeżości (rozpaczliwie!).

3. Robert Mondavi Private Selection Chardonnay 2018 , Central Coast ( środkowe wybrzeże pomiędzy San Francisco a Los Angeles)  cena detaliczna 94zł ( w USA ok 10 USD/39zł) - podobnie jak to było z pierwszym winem po przelaniu do kieliszka wyczułem taki sam smrodek jak z obory, w smaku wino jest prościutkie do bólu i zaskakująco jak na Kalifornię chude i o zbyt wysokiej (w porównaniu do koncentracji i owocu) kwasowości. Zauważyłem że wielu uczestników tej degustacji wymieniało to wino jako najlepsze białe. Nie pojmuje tego. Nawet sama cena czyli 10 dolców to jest odpowiednik segmentu 10 - 20zł w polskim sklepie. W tym przedziale cenowym nie ma prawa być bardzo dobrych win, no chyba ze wcześniej przeceniono je o 70%. Moim zdaniem to wino walczyło o to aby je uznać za poprawnie zrobione. Nie przesadzam. Innym bloggerom mogła tylko (tak przypuszczam) zaimponować kwasota tego wina, która przytłaczała cały wątły smak i konsystencję. Tak jakby wysoka kwasota była synonimem wysokiej jakości wina (?!). Biorąc pod uwagę absurdalnie wysoką cenę tego wina 94zł ( w USA 10 USD) to absolutnie nie polecam szkoda kasy. 

Wojciech Bońkowski:  Kwintesencja kalifornijskiego chardonnay ze średniej półki, wino zrobione od metra, słodko-tłuste, bananowe, melonowe, bez kwasowości, z umiarkownie intensywną tostową beczką. Na pewno smaczne i łatwe w piciu, choć za ten poziom intelektualny cena jest co najmniej dwukrotnie zawyżona.

4. Wente Morning Fog Chardonnay bez podanego rocznika, Livermore Valley czyli okolice San Francisco,  cena detaliczna 75zł ( w USA ok 13 USD/51zł) - niestety na to wino miałem minimalna ilość czasu i zdążyłem tylko zanotować, że smak miało podobny do chardonnay od Mondaviego a więc chude i kwaśne. Wstrzymuję się z ostateczną oceną chociaż trzy lata temu miałem okazję na degustacji win kalifornijskich prowadzonej przez Warrena Winiarskiego spróbować win od Wente i byłem nimi (merlotem i zinfandelem) rozczarowany. 

 Wojciech Bońkowski:  Chardonnay tłuste od beczki i (bardziej) fermentacji jabłkowo-mlekowej, nadającej mu nuty nabiałowe, ale i świeże od pacyficznego klimatu – ma też ciekawy, rzadki w Kalifornii niuans słono-redukcyjny. Proste i za drogie jak większość kalifornijskiej górnej półki, ale fajnie zrównoważone.

5. Robert Mondavi Private Selection Pinot Noir 2017 - apelacja Kalifornia czyli grona użyte do produkcji mogły pochodzić z dowolnego miejsca tego stanu. Cena w USA to ok 9 USD dlatego polskie 80-90zł to jest coś absurdalnego. Tym bardziej że tak jak w przypadku chardonnay wino jest prościutkie, chude i kwaśne jak przystało na tanie wino (oczywiście na rynku amerykańskim),  jedynie słodszy zapach odróżniał tego pinota od prościutkich stołowych pinotów (spatburgunder) z Niemiec czy (pinot nero) Włoch. I znowu kilku blogerom to wino się bardzo spodobało ze względu na kwasotę i brak beczki. To jest dla mnie niepojęte, że tak słabe wino  może uchodzić za dobre/bardzo dobre ze względu na to że komuś się kwaśne wina podobają. Wino wycenione na naszym rynku na 80-90zł , gdy jego jakość odpowiada przedziałowi 10-20zł. Stanowczo odradzam. 

 Wojciech Bońkowski:  Dobrze wtopiona, tylko lekko tostowa beczka – lecz z uwagi na skromną intensywność owocu i nieistniejącą kwasowość, trudno się oprzeć wrażeniu, że głównie o beczkę chodzi – i może o to, by średniej klasie winopijców ją sprzedaż (w odróżnieniu od cabernet sauvignon) bez tanin. Za drogie.

6. Edna Valley Central Coast Pinot Noir 2017 - środkowe wybrzeże pomiędzy San Francisco a Los Angeles. cena detaliczna 89zł ( w USA  ok 15USD/60zł)  - kolejne rozczarowanie, zdołałem tylko zanotować: zapach truskawkowo /buraczkowy a smak wodnisty z gorzkim posmakiem. Kolejne które odradzam. 

 Wojciech Bońkowski:  Gładki jak pupa niemowlaka pinot, z krótkim momentem owocu, lekko suchymi od drewna taninami, za to niską kwasowością. Niewiele się tu dzieje, by uzasadnić sporą cenę.

7. Gnarly Head Pinot Noir 2017 , ogólna kalifornijska apelacja. cena detaliczna 80zł (w USA ok 11USD/43zł). Kolejne słabe wino, które mi nie smakuje, bez wyrazu, bez charakteru, nijakie, zanotowałem sobie takie zdanie przy tym winie: "O co tutaj do cholery chodzi???"  Prościutkie bez wyrazu wino sprzedawane za absurdalne 80zł. W dodatku na stronie jednego sklepu internetowego przeczytam taki opis tego wina, które dla mnie brzmi jak drwina z klienta: To wino z USA charakteryzujące się doskonałą harmonią - głęboki smak wiśni i maliny, z niuansami przyprawowymi w końcówce. Powstaje z wyselekcjonowanych gron, stąd jego niepowtarzalna jakość. Rzeczywiście niepowtarzalna jakość za 10 dolców za butelkę w detalu w USA... Taką samą można znaleźć w Biedronce w segmencie 10-20zł. Absolutnie nie polecam szkoda kasy. 

 Wojciech Bońkowski:  Nie jest to cenowa okazja, ale przynajmniej wino ma intensywność. Charakter pinot noir polega tu na lekkim śliwkowym owocu i unikaniu jakichkolwiek tanin i kwasowości – to tak jakby Wojnę i pokój sprowadzić do pojedynków na pistolety. Porządne, ale przeraźliwie nudne.

8. Ironstone Obsession Red 2016 , znowu ogólna kalifornijska apelacja, wpakowali tutaj mieszankę merlota, zinfandela i petite sirah, moim zdaniem to co wytwórni zostało po wyprodukowaniu lepszych win a szkoda było wyrzucać więc zrobili półwytrawną słodko-kwaśną karykaturkę. Cena w Polsce 59zł  (w USA ok 15USD/60zł) . Wino pachnie jak drożdżówka jagodowo cynamonowa i tak smakuje, na słodko-kwaśno ( na bank sztucznie dokwaszane), może to paradoksalnie zabrzmi ale w kontekście ceny i porównując do wcześniejszych pinotów to i tak jest jakiś postęp. Generalnie nie polecam ale i tak jak do tej pory najlepsze czerwone pomimo że półwytrawne. 

 Wojciech Bońkowski:  Tak dużo kakaowej beczki, że wino zaczyna się od niej (i wieku) utleniać. Stylistyczna pułapka kalifornijskiej średniej półki. Wino łatwo „wchodzi”, ale jest naprawdę banalne i mdłe, a do tego nie takie przecież tanie.

9. Wente Sandstone Merlot bez rocznika,  Livermore Valley ( okolice San Francisco)  cena detaliczna 85zł ( w USA ok 15 USD/60zł), trzy lata temu spróbowałem tego wina z rocznika 2013 podczas degustacji win kalifornijskich z Warrenem Winiarskim. Wtedy byłem rozczarowany, tym razem wino lepiej sie spisało. W sumie bardzo podobne do merlotów z Bordeaux tylko trochę słodsze w zapachu i smaku ale z dobrymi garbnikami, równowagą, dopasowaną kwasowością , dobrą koncentracją (nie jest wodniste jak wcześniejsze pinoty) i ogólnie bardzo przyjemne wrażenie. Za jakość bym polecał tylko moje zastrzeżenia budzi zbyt wysoka cena czyli 85 zł, za tyle już można kupić bardzo dobre Bordeaux w hipermarkecie. Jeśli kogoś cena nie przeraża ( zbyt wysoka)  to za przyzwoitą jakość polecam to wino. 

 Wojciech Bońkowski: Smaczny merlot z cieniem struktury, bez kwasowości i tanin, z miłą początkujących podniebieniom nutą powideł i wiśni. W swojej cenie bardzo proste.

10. Federalist Cabernet Sauvignon 2017, okręg Lodi ( okolice San Francisco) cena detaliczna 65zł ( w USA ok 16,5USD/65zł). Zbyt słodki zapach, zupełnie pozbawiony charakterystycznego dla tej odmiany profilu porzeczkowo-jeżynowego, chyba czuć tylko beczkę ( albo wióra??). Wino w smaku jest słabe, wymęczone, brak świeżości i solidnej taniny ( która w dobrych cabernetach być musi). Albo producent zupełnie olał produkcje i wyszło słabe wino albo okręg Lodi to nie jest odpowiednie miejsce do produkcji odmiany cabernet sauvignon. Albo jedno i drugie. Nie polecam pomimo, że cena w Polsce jest w zasadzie taka sama co w USA i to jest jedyny plus tego wina. 

 Wojciech Bońkowski:  Udany w swoim balansie kalifornijsko słodkiego, gładkiego owocu (czarne jagody) i lekko liściastej natury caberneta. Nietanie i strukturalnie bardzo proste, ale smaczne.

 11. William Hill, North Coast Cabernet Sauvignon 2017, czyli wybrzeże  Sonomy i Mendocino, cena detaliczna 81zł ( w USA 14,5 USD/56zł). Wreszcie typowy dla cabernet sauvignon z północnej Kalifornii zapach jeżyn i czarnych porzeczek, dość wyraźny i czysty, bardzo przyjemny tak jak w chardonnay od tego samego producenta ( wino nr 2) . W smaku wyraźna tanina ( trochę szorstka ale bez przesady), jest wystarczająca kwasowość i koncentracja dla równowagi. Nawet gdybym nie był entuzjastą odmiany cabernet sauvignon i tak bym uznał że to jest najlepsze czerwone wino z tej degustacji. Polecam za jakość, typowość ( zarówno dla odmiany cabernet sauvignon jak i północnej Kalifornii) i przyjemność jaką sprawia. Jedyne zastrzeżenie budzi cena , która mogłaby być kilkanaście złotych niższa i bardziej zbliżona do amerykańskiej ale pomimo tego i tak warto to wino kupić

 Wojciech Bońkowski:  Bardzo dojrzały, słodki cabernet. Ma tylko szczyptę tanicznej gęstości charakterystycznej dla tego szczepu. Prościak, acz smaczny w swojej jeżynie i czarnej porzeczce.

12. Backhouse Zinfandel 2018,  okręg Mendocino na północnym wybrzeżu Kalifornii, cena detaliczna 58zł ( w USA 14,5USD/56zł). Zapach absolutnie typowy dla Zinfandela czyli powidła + dym, to samo w smaku. Na szczęście wino łapie jakąś równowagę pomiędzy słodyczą, koncentracją, taniną i jakąś tam kwasowością więc jest do przyjęcia , ale ja bym go nie kupił ( chociaż cena jak w USA) bo nie zdołałem sobie odpowiedzieć na pytanie: PO CO?? 56zł to jak na warunki Polskie dość sporo i można by je lepiej wydać. Jeśli ktoś chce spróbować w miarę typowego i pijalnego zinfandela to można to kupić ale ogóle odradzam.

Wojciech Bońkowski:  Zinfandel rozegrany na jednej nucie – bardzo dojrzałej, pocukrzonej śliwki. Brak struktury – zwłaszcza kwasowości. Z czasem ujawnia przyzwoitą głębię i w swojej cenie nie wypada źle.

  Po tej degustacji zostały mi przygnębiające wrażenia, czyli dokładnie takie same jak po degustacji prowadzonej przez Warrena Winiarskiego w październiku 2017 ( opisywana na moim blogu). Wina dostępne w sprzedaży w Polsce zostały po prostu zmiażdżone (poza jednym wyjątkiem) przez wina sprowadzone bezpośrednio z USA z wytwórni Stag's Leap Wine Cellars.

Porównując wina z sobotniej degustacji online do win kalifornijskich jakie sam kupiłem za granicą  i je opisałem na tym blogu to przepaść jest dramatyczna. Chociaż nie da się również ukryć że przepaść cenowa jest równie duża. Chardonnay (single vineyards) od  Brewer Clifton to koszt około 66 Euro, Marimar Estate La Masia Chardonnay to koszt około 40 Euro, Ramey Chardonnay Hudson Vineyard 2010 około 60 Euro, Newton Merlot 1997 około 55 Euro, Forman Cabernet Sauvignon 1997 za 70 Euro,  Ahlgren Cabernet Sauvignon Bates Ranch Reserve 1997 to 75 Euro, Staglin Cabernet Sauvignon Estate 1997 to 109 Euro, Ramey Cabernet Sauvignon Jerycho Canyon Vineyard 2001 to 100 Euro a Dalla Valle Cabernet Sauvignon 1994 to 175 Euro. ALE KAŻDE Z TYCH WIN BYŁO WARTE KAŻDEGO CENTA JAKI ZAPŁACIŁEM BYŁY TAK BAJECZNIE DOBRE. Jeśli tylko będzie mnie stać to w przyszłości ponownie będę je kupował.

Kalifornia w Polsce jeśli chodzi o szerokość wyboru, jakość importowanych win, ich cenę w stosunku do ceny detalicznej w USA i stosunku cena/jakości jest po prostu SPONIEWIERANA. Sprzedawca w sklepie specjalistycznym doradzi takie wino żeby sklep najlepiej zarobił, w hipermarketach czy dyskontach nie ma w ogóle doradców a sam wybór to dramat. Czasami można wypatrzyć absolutne rodzynki (złote samorodki) ale do tego trzeba mieć  więcej niż podstawową wiedzę, szczęście/fuksa no i czasami grubszy portfel. Pamiętam jak w 2014 roku na stoisku spożywczym w sklepie Marks & Spencer wypatrzyłem Freedom Ridge Syrah 2010 ze środkowego wybrzeża (Central Coast) Kalifornii. To wino najpierw było za 40zł potem przeceniono na 27zł. Kupiłem chyba z 4 czy 5 butelek i każda, dosłownie każda butelka  była lepsza od każdego z win tej sobotniej degustacji. Pomógł wspaniały dla Kalifornii 2010 rocznik. Kilka razy udało mi się kupić rewelacyjne wina po cenach niższych niż w USA np.  Sequoia Grove Cabernet Sauvignon  Reserve 2004 za 109zł ( przecena z 218zł w Almie)  i Stag's Leap Wine Cellar Cabernet Sauvignon Cask 23 z roczników 2006 i 2007 w sklepie Centrum Wina  po około 360zł podczas gdy ceny w USA to ówcześnie było grubo ponad 100 USD a obecnie to już około 250 USD. Wiem że to trudne do uwierzenia ale butelkę cudownego wina Robert Mondavi Cabernet Sauvignon Reserve 1995 dostałem nawet za darmo w jednym z warszawskich supermarketów, to było bodajże w 2006r, szczęście też się przydaje. Niestety tych win już nie ma i raczej nie będzie a na pewno nie po takich cenach jak to było kilka lat temu. Dlatego jeśli to możliwe kupuję wina kalifornijskie za granicą, najczęściej w Niemczech tam wybór jest 10 razy większy niż w Polsce ( może nawet ze 20 razy większy)  a ceny niższe niż na naszym rynku. Ceny w Niemczech są zwykle ok. 10% wyższe niż w detalu w USA. Czyli wino które w USA kosztuje 10 USD na rynku niemieckim kosztuje 10 Euro a wino za 100 USD kosztuje około 100 Euro w Niemczech. To bardzo dobry przelicznik dla klienta. Tym bardziej jeśli w Polsce ma zapłacić 80zł za wino sprzedawane w USA po 10 dolców. 

Mieszkańcy Kalifornii a w zasadzie mieszkańcy całych USA a nawet Niemczech mają do dyspozycji znacznie lepsze wina kalifornijskie i po niższych cenach BĘDĄC 3-4 RAZY BOGATSI OD POLAKÓW. 

To naprawdę przygnębiające....

PS. Jeśli ktoś chce wiedzieć jak smakuje nadzwyczajny pinot noir z Kalifornii  i jakie wina tej odmiany są najlepsze w Kalifornii to zapraszam do tego wpisu: http://realdealswines.blogspot.com/2017/07/calera-pinot-noir-de-villiers-vineyard.html


Komentarze

  1. z trzeciej strony, to nie była klasa business albo economy+, taki przedział cenowy w Polsce to wyzwanie, żeby coś znaleźć. Uważam, że jak na wszystkie podatki, prowizje, transporty i jeszcze co tam jest to i tak nie było źle. Samo picie do komputera się sprawdziło :) a że nie powalały, no nie....ale coś sobą reprezentowały i to już jest dużo. do zobaczenia na kolejnej wirtualnej degustacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka win z tej degustacji ma jednak w Polsce cenę zbliżoną do średniej ceny detalicznej w USA wiec teoretycznie można w Polsce kupić wino kalifornijskie płacąc podobnie jak Amerykanie ale cóż z tego skoro te wina są tak słabe? Mam wrażenie że importerzy wybierając te wina na polski rynek kierowali się wyłącznie tym że dostali bardzo niskie ceny od producentów ( czy też firm eksportujących) nie patrząc w ogóle na ich jakość. Pewnie zakładali że jak tanio kupią to i tak zarobią bo te wina nawet tak strasznie słabe i tak się za te kilkadziesiąt złotych sprzedadzą. To jest całkowicie anty konsumenckie podejście, na zasadzie "na chapać się jak najszybciej" a że potem Polacy dostają "takie coś" to ich już guzik obchodzi. Niestety za mało jest tak miażdżących opinii ze strony dziennikarzy czy bloggerów, którzy by wylali kubeł zimnej wody na głowy tych wszystkich polskich "rekinów biznesu" co sprowadzają dla Polaków takie wina. Bo szkoda psuć sobie relacje z importerami , bo nie nadeślą kolejnych darmowych butelek do degustacji czy się obrażą na gruncie towarzyskim. Wiec publicznie daje się tylko notki o winach dobrych żeby nikogo w branży nie urazić. Dotyczy to nie tylko kalifornijskich ale wszystkich win importowanych do Polski. Zobaczymy jak będzie na degustacji nowej oferty Carrefour, obym nie musiał być równie okrutny a szczerze mówiąc aż korci mnie za to co Carrefour miał do zaoferowania przez ostatnie 10 lat swoim klientom jeśli chodzi o wina francuskie.

      Usuń
    2. To Carrefourem już wiesz...ja spasowałam, nikt nie chciał przejąć ode mnie fiolek więc niestety je wylałam. Szkoda czasu na wina złe, żal na przeciętne....
      Co do win z tego setu, myślę, że problemy z cenami win to coś więcej, podatki, akcyzy, małe ilości, plus gusta Polaków i Polek dają taki efekt. O rynku win półwytrawnych i półsłodkich się nie wypowiem bo nie piję, ale myślę, że rośnie w siłę....a to wiem, jak szukam wina do gotowania, a wtedy kieruje się ceną....

      Usuń
  2. Z wszystkich opisanych win próbowałem tylko dwa tj. William Hill Chardonnay 2017 i Gnarly Head Pinot Noir 2017. O ile z oceną pierwszego z nich całkowicie się zgadzam, to w drugim przypadku mam odmienne odczucia. Odmienne tak dalece, że aż się zastanawiam, czy może z dostarczoną próbką było coś nie tak... Dla mnie to wino było bardzo poprawne i zwyczajnie sprawiło mi przyjemność. Z kolei uwagi ogólne są tak celne, że aż strach i... smutek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak wygląda zakup wina z Niemiec online ? Jest to w ogóle możliwe ? Sprawdzałem kilka sklepów i wszędzie było to niemożliwe.

    Czekamy na recenzję z Carrefoura, mam nadzieję, że jakieś perełki będą, jak czasami w Auchan.

    P.S. Chapoutier w moim pobliskim Aldi wciąż jest 🙂

    OdpowiedzUsuń
  4. Dyskusja bardzo ciekawa, ale co nam, zwykłym konsumentom pozostało? Decantalo? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, zapraszam do śledzenia/obserwowania bloga

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Martinez Porto LBV 2015 z Biedronki, warto czy nie warto za 25zł ?

Nowa oferta win w Carrefour cz1. Wina białe i różowe. Co polecam a co odradzam.

Nowa oferta win w Carrefour cz2. Wina czerwone. Co polecam a co odradzam.

Wina z oferty Lidla cz.2. Wina z Europy Środkowej. Co polecam a co odradzam.