Chateau Pichon Longueville Comtesse de Lalande 1996, Pauillac. Arystokracja z Bordeaux.
Wszystko zaczęło się od pewnego zdjęcia, które zobaczyłem w pięknym albumie o winach świata, jaki dostałem dawno temu w prezencie na urodziny. W rozdziale poświęconym winom z regionu Bordeaux były dwa zdjęcia prezentujące dwa chateaux będące symbolem "wielkości" win bordoskich. Na pierwszym zdjęciu (którego kopie możecie zobaczyć obok tego tekstu) znajduje się Chateau Pichon Longueville Comtesse de Lalande a na drugim Chateau Angelus.
Butelka Pichon Lalande (pisząc nazwę skrótowo) prezentuje się na tym zdjęciu naprawdę arystokratycznie i zrobiła na mnie wrażenie do tego stopnia, że znalazła się na czubie mojej listy życzeń jeśli chodzi o zakupy wina. W tamtym okresie Pichon Lalande było dostępne tylko w sieci sklepów La Passion du Vin, słynącej z niebotycznie wysokich cen, kompletnie nieporównywalnych z cenami tych samych win w Europie Zachodniej, w szczególności jeśli chodzi o ceny sławnych win bordoskich.
Jedyną możliwością, biorąc pod uwagę moje finanse, był dla mnie zakup o wiele wiele taniej Pichon Lalande w sklepach za granicą. Ostatecznie udało mi się na przestrzeni kilku lat (2005-2010) kupić Pichon Lalande z kilku roczników po naprawdę rozsądnych cenach, które w porównaniu do dzisiejszych cen osiąganych przez sławne i najbardziej znane wina z Bordeaux wydają się nawet śmiesznie tanie.
Miałem przyjemność wypić Pichon Lalande z roczników 1983, 1989, 1996, 2001, 2002, nie każde z nich należało do najlepszych win jakie piłem, były też rozczarowania ale i tak do dzisiaj Pichon Longueville Comtesse de Lalande to wino do którego mam największy sentyment ze wszystkich znanych mi win bordoskich. Nie bez znaczenia jest również to, że pełną nazwę uważam za najładniejszą znaną mi nazwę wina. Bije z niej piękno i arystokratyczny majestat (tak jak z etykiety), zresztą nie bez powodu, ponieważ składa się ona z nazwiska barona Josepha Pichon de Longueville czyli właściciela w I połowie XIXw. całych dóbr Pichon Longueville w gminie Pauillac i hrabiny (comtesse) de Lalande, która po baronie objęła zarząd jednej z dwóch części podzielonego ogromnego majątku. Druga część obecnie znana jest jako Chateau Pichon Longueville Baron. To tak a propos bordoskiej arystokracji.
Miałem przyjemność wypić Pichon Lalande z roczników 1983, 1989, 1996, 2001, 2002, nie każde z nich należało do najlepszych win jakie piłem, były też rozczarowania ale i tak do dzisiaj Pichon Longueville Comtesse de Lalande to wino do którego mam największy sentyment ze wszystkich znanych mi win bordoskich. Nie bez znaczenia jest również to, że pełną nazwę uważam za najładniejszą znaną mi nazwę wina. Bije z niej piękno i arystokratyczny majestat (tak jak z etykiety), zresztą nie bez powodu, ponieważ składa się ona z nazwiska barona Josepha Pichon de Longueville czyli właściciela w I połowie XIXw. całych dóbr Pichon Longueville w gminie Pauillac i hrabiny (comtesse) de Lalande, która po baronie objęła zarząd jednej z dwóch części podzielonego ogromnego majątku. Druga część obecnie znana jest jako Chateau Pichon Longueville Baron. To tak a propos bordoskiej arystokracji.
Chateau Pichon Longueville Comtesse de Lalande to bardzo duża posiadłość, zajmuje 89 h z czego na 78 h rosną krzewy, z których gron produkuje się wino. Ciekawostką jest to, że z tych 78 h aż 11 h położone jest już w sąsiedniej apelacji St.Julien ale mimo to Pichon Lalande ma zgodę na produkcję wina z tych krzewów pod oznaczeniem apelacji Pauillac na etykiecie.
Apelacja Pauillac była przez 200 lat ( od XVIII w. do lat 90-tych XX w.) najświętszym miejscem dla cabernet sauvignon na świecie, to w tej apelacji powstawały największe wina świata oparte o tę odmianę. Wyjątkowo na tle apelacji prezentowało się Pichon Longueville Comtesse de Lalande, w którym cabernet sauvignon miał "tylko" 45% udział, resztę w zależności od rocznika stanowiły (w przybliżeniu) merlot 35%, cabernet franc 12% i petit verdot 8%.
Rocznik 1996 był dość wyjątkowy ponieważ ze względu na pogodę, która pozwoliła fantastycznie dojrzeć gronom cabernet sauvignon, w ostatecznym składzie Grand Vin Pichon Lalande znalazło się aż 75% cabernet sauvignon, a tylko 15% merlot, 5% cabernet franc i 5% petit verdot.
Przechodząc do samego wina to na początku 2009r. otworzyłem pierwszą butelkę Pichon Lalande rocznik 1996, oto króciutka notka i zdjęcie:
Klasyczne połączenie: antrykot wołowy po bordosku oraz Pichon
Longueville Comtesse de Lalande 1996. Byłem bardzo zaskoczony tym winem,
było bardziej cywilizowane, delikatne i nieśmiałe niż można się
spodziewać po charakterze win z tego rocznika oraz nietypowo wysoką
zawartością Cabernet Sauvignion aż 75%. Moja ocena 94 pkt.
Dla porównania podam wam notkę degustacyjną Roberta Parkera z kwietnia 1999r. ( The Wine Advocate nr 122), który jest dla mnie niedoścignionym mistrzem jeśli chodzi o konstruowanie notek degustacyjnych win:
The 1996 Pichon-Lalande is just as awesome from bottle as it was from
multiple cask tastings. For Pichon-Lalande, the percentage of Cabernet
Sauvignon is atypically high. This wine normally contains 35-50% Merlot
in the blend, but the 1996 is a blend of 75% Cabernet Sauvignon, 15%
Merlot, 5% Cabernet Franc, and 5% Petit Verdot. Only 50% of the
estate's production made it into the Grand Vin. The color is a
saturated ruby/purple. The nose suggests sweet, nearly overripe
Cabernet Sauvignon, with its blueberry/blackberry/cassis scents
intermixed with high quality, subtle, toasty new oak. Deep and
full-bodied, with fabulous concentration and a sweet, opulent texture,
this wine was singing in full harmony when I tasted it in January 1999.
Given the wine's abnormally high percentage of Cabernet Sauvignon, I
would suspect it will close down. It possesses plenty of tannin, but
the wine's overwhelming fruit richness dominates its personality.
Anticipated maturity: 2004-2025.
Na zdjęciu kontretykiety możecie zobaczyć zamek Pichon Lalande a za nim parcele winnicy Chateau Latour a jeszcze dalej za nimi widać rzekę Żyrondę
W zapachu czarna i czerwona porzeczka, jeżyny, skóra, smoła, po około godzinie początkowy niuans ziemi rozwiał się zupełnie. W smaku zaraz po otwarciu wino było zdominowane przez kwasowość oraz wytrawny lekko gorzki posmak. Po około 1,5 godz. zrobiło się trochę bardziej przystępne i mniej wytrawne a trochę bardziej słodsze. Wyróżnia się średnią budową, wysoką kwasowością, bardzo dobrym skupieniem, po 20 latach dojrzewania nadal czuć wyraźną taninę a styl wina określiłbym jako wyniosły, dystyngowany i surowy. To styl który mi się bardzo podoba w winach Bordeaux ale osobom zaczynającym przygodę z winem może wydać się mało atrakcyjny. Wino ma rewelacyjną koncentracje i taką naturalną fakturę, przy której tanie Bordeaux (20-70 zł) wydaja się plastikowymi wodnistymi winami. Ani w smaku ani w zapachu nie ma papryki, to tak a propos notek degustacyjnych red. Wojciecha Bońkowskiego, który papryki doszukuje się we wszystkich winach Bordeaux na bazie cabernet sauvignon. Pichon Longueville Comtesse de Lalande 1996 ma jeszcze wiele lat życia przed sobą. Kolejną butelkę otworzę za co najmniej 5 lat.
Pijąc to wino nasunęły mi się porównania do cabernet sauvignon od kalifornijskiego producenta Mike'a Dunn z rocznika 1994, którego opis możecie przeczytać tutaj. Oba wina prezentują podobny styl przy czym Pichon Lalande jest trochę lepsze. Zresztą zarówno 1996 w Bordeaux jak i 1994 w Kalifornii należą do najlepszych roczników dla win na bazie odmiany cabernet sauvignon w latach 90-tych.
Wina Bordeaux w surowym stylu jak niektóre wina z apelacji Pauillac świetnie pasują do wołowego steka z sosem pieczeniowym demi-glace.
I jeszcze na koniec taki żarcik muzyczny o arystokracji: https://www.youtube.com/watch?v=ZYHpVe8qrVc
I jeszcze na koniec taki żarcik muzyczny o arystokracji: https://www.youtube.com/watch?v=ZYHpVe8qrVc
Komentarze
Prześlij komentarz