Chateau Dassault 2010, Grand Cru Classe St. Emilion. Bordeaux z wielkiego rocznika
Na blogu opisywałem już wina Bordeaux z wielkiego, historycznego rocznika 2009. Jego bratem bliźniakiem pod względem jakości choć w innym stylu jest rocznik 2010. Biorąc pod uwagę niezwykle entuzjastyczne oceny Roberta Parkera dla win bordoskich z 2009 można je było w ciemno kupować zaraz po tym jak znalazły się na rynku mniej więcej w 2011-2012 roku. Zresztą wszystkie wina z Bordeaux 2009 jakie miałem okazje spróbować, a cześć z nich opisać na blogu potwierdziły najwyższe oceny Parkera.
Z winami Bordeaux z 2010 mam mniejsze doświadczenie. Na tyle na ile mogę porównać wina z obu tych wielkich roczników, wina z 2009 wydają mi się bardziej miękkie, o słodszym nieomal przejrzałym owocu, o nieco wyższym poziomie alkoholu i gliceryny przez co sprawiają wrażenie pełniejszych.
Wina bordoskie z 2010 są dla mnie bardziej eleganckie, o bardziej chropowatej, zadziornej taninie, wyraźniejszej strukturze, bardziej wytrawne i potrzebujące więcej czasu na ułożenie się niż ich odpowiedniki z 2009 roku.
Moim zdaniem oba roczniki oferują taki sam poziom jakości, choć ze względu na inne style każdy z nich może mieć swoich zagorzałych zwolenników, w zależności od tego czy ktoś preferuje wina słodsze, pełniejsze w seksowym stylu czy bardziej klasyczne, eleganckie, strukturalne wina. Ja lubię oba style.
Apelacja St. Emilion należy do moich ulubionych w regionie Bordeaux.
W Polsce najtańsze wina oznaczone nazwą tej apelacji można kupić w przedziale 50 - 100 zł. Nieco wyżej w hierarchii pod względem jakości stoją wina oznaczone jako St. Emilion Grand Cru, za które trzeba zapłacić w granicach 100-200 zł.
Jeszcze wyżej w hierarchii stają wina oznaczone jako St. Emilion Grand Cru Classe, o których można powiedzieć, że są szlachetnymi winami przeznaczonymi do dłuższego dojrzewania i reprezentują bardzo wysoki poziom. Obecnie w Polsce kosztują powyżej 200 zł, chociaż jakieś 10 lat temu byłem w stanie je kupić za niewiele powyżej 100 zł. Bohater dzisiejszego wpisu Chateau Dassault jest winem właśnie tej kategorii czyli Grand Cru Classe i w 2014r. kupiłem je w Lidlu za 125 zł. Pisząc ten tekst sprawdziłem w internecie czy Dassault jest obecnie dostępne na polskim rynku i po jakiej cenie. Jedna z polskich sieci specjalistycznych sklepów z winami ma w ofercie Chateau Dassault 2016 ( bardzo dobry rocznik) za 479 zł . W innym sklepie internetowym trafiłem na Chateau Dassault 2011 ( słaby rocznik) za 374 zł. To są bardzo wysokie, horrendalne ceny w porównaniu z ceną jaką zapłaciłem za swoją butelkę kupioną w Lidlu.
Za najwyższej kategorii wina z St. Emilion oznaczone jako Premier Grand Cru Classe trzeba w sklepach w Europie Zachodniej zapłacić zwykle ponad 100 Euro a w niektórych wypadkach nawet powyżej 500 Euro.
Niemniej jednak nawet w Polsce zdarzają się perełki cenowe, których należy szukać głównie we francuskich hipermarketach. Rok temu w hipermarkecie Auchan widziałem Chateau Beau-Sejour Becot 2017 za 280zł , biorąc pod uwagę, że to wino najwyższej kategorii jakościowo-cenowej czyli Premier Grand Cru Classe St. Emilion jego cena była bardzo atrakcyjna.
To tyle na temat rozważań cenowych o winach z St. Emlion na rynku polskim.
Przejdę teraz do wina, uznałem, że po 12 latach od zbiorów, może osiągnąć początek swojej dojrzałości.
Chateau Dassault 2010, Grand Cru Classe St. Emilion, Bordeaux
Skład: merlot 70%, cabernet franc 23%, cabernet sauvignon 7%
Wino przelałem do dekantera na około 2 godziny aby otworzyło się aromatycznie oraz lekko schłodziłem.
Kolor jest prawie czarny sugerujący wysoki ekstrakt.
W intensywnym i dość słodkim bukiecie można łatwo wyczuć maliny, czereśnie oraz smołę uzupełnione lekką ziemistością w tle. Bukiet ze względu na swoją intensywność i słodycz przypomina mi wiele win cabernet sauvignon z regionu doliny Napa lub z południowej Australii.
W smaku odznacza się bardzo dobrą koncentracja, chociaż nie jest aż tak masywne jak wina z Kalifornii, Dassault jest również bardziej eleganckie i stylowe. Tanina jest wyraźna i wraz z bardzo dobrą kwasowością tworzy wyraźną ostrzejszą strukturę wina niż miękkie cabernety z Kalifornii. Posmak jest intensywny, długi choć z lekkim gorzkim pazurem.
Na kontretykiecie jest napisane, że wino ma 15% alkoholu co jest szokujące bo jest ledwo wyczuwalny - nie pali ani nie wystaje ze struktury wina. Ja swoją butelkę lekko schłodziłem, więc mogło to mieć pozytywny wpływ na brak wystającego alkoholu.
W porównaniu z na przykład winami Bordeaux 2009 czy cabernet sauvignon z północnej Kalifornii (region Napa) wino jest bardziej wytrawne, mniej tłuste a bardziej eleganckie natomiast intensywność czy złożoność jest porównywalna. Wino ma wystarczającą koncentrację, dojrzałą taninę i ogólną równowagę aby rozwijać się przez kolejne lata. Niemniej jednak na obecnym etapie jest na tyle ułożone, że moim zdaniem weszło już w początkowy etap swojej dojrzałości i swobodnie można je otwierać, chociaż jeśli ktoś lubi mniej intensywne i owocowe za to bardziej dojrzałe wina to może poczekać jeszcze kilka lat.
Ocena ogólna: 92/100 pkt.
Tego typu Bordeaux są fajną odskocznią od bardziej owocowych i tłustych win z Kalifornii czy południowej Australii.
Jeśli ktoś posiada wina Bordeaux 2010 to myślę, że zaczął się etap, na którym można pomyśleć nad ich otworzeniem.
Komentarze
Prześlij komentarz