Wolf Blass, Cabernet Sauvignon Black Label 1998, Południowa Australia. Zwycięzca Jimmy Watson Memorial Trophy 1999.

 O winach od znakomitego australijskiego producenta Wolf Blassa pisałem już przy okazji dwóch fantastycznych win tj. Black Label Cabernet Sauvignon 2005 oraz Platinum Shiraz 2004, tak więc tylko skrótowo kilka zdań o tym producencie:

Wytwórnia Wolf Blas nie jest tak znana jak Penfolds, Torbreck, Clarendon Hills lub Henschke, jednak o klasie produkowanych przez nią win świadczy to, że od roku 1966 wina Wolf Blass zdobyły 10 tysięcy australijskich i międzynarodowych nagród i wyróżnień. Tak wiem, że większość takich konkursów (szczególnie międzynarodowych) jest niewiele warta ale konkursy w samej Australii na najlepsze wina danego rocznika są traktowane bardzo poważnie i prestiżowo. Uznawana ze najbardziej prestiżową nagrodę w Australii i bardzo trudną do zdobycia Jimmy Watson Memorial Trophy, wytwórnia Wolf Blass zdobyła aż czterokrotnie za swoje Cabernet Sauvignon Black Label w 1974, 1975, 1976 i 1999r.

Dzisiejszy wpis będzie dotyczył właśnie tego ostatniego wina. Podczas konkursu oceniane są wina zrobione w poprzednim roczniku czyli podczas konkursu w roku 1999 oceniano najlepsze czerwone wina wyprodukowane z rocznika 1998. W drugiej połowie lat 90-tych za sprawą entuzjastycznych ocen Roberta Parkera najlepsze australijskie wina zaczęły robić niesłychaną karierę na rynku europejskim oraz w USA. Flagowe wina od takich producentów jak Penflods, Henschke, Clarendon Hills czy Chris Ringland były poszukiwane przez bogatych kolekcjonerów i stawały się, obok czołowych win z doliny Napa, coraz bardziej realną konkurencją dla czołówki win z Bordeaux. Wolf Blass nigdy nie osiągnął takiej sławy jak wcześniej wymienieni producenci ale dzięki temu jego czołowe wina nie są tak absurdalnie drogie i taki zwykły konsument wina jak ja, może sobie pozwolić na ich kupno. Gdy w 2014r w Warszawie kupowałem Cabernet Sauvignon Black Label 2005 oraz Shiraz Platinum Label 2004 płaciłem mniej więcej 300-400 zł (uwzględniając rabat świąteczny) co w połączeniu z niesamowitą jakością tych win okazało się prawdziwym REAL DEAL. Niestety od tamtego czasu sieć sklepów Centrum Wina nie ma już w swojej ofercie tych etykiet, są chyba tylko podstawowej (czyli najtańszej) serii wina od Wolf Blassa. Wielka szkoda. 

To wino udało mi się kupić w sklepie w Belgii, specjalizującym się w starszych, dojrzałych i rzadkich winach. Cena była bardzo atrakcyjna, przynajmniej w porównaniu do przewartościowanych Bordeaux z lat 90-tych.


 Etykieta Black Label produkowana jest przez Wolf Blass od rocznika 1973 i ma stanowić flagowe, najlepsze wino wytwórni w danym roczniku. Nie jest to single vineyard ponieważ komponowane jest z najlepszych gron dostępnych producentowi w każdym roku, pochodzących z różnych winnic. Jak wynika z etykiety wina, do jego produkcji użyto gron cabernet sauvignon pochodzących głównie ze starych krzewów z doliny Barossa, które następnie zostały zmieszane w finalnym blendzie z niedużą ilością odmian shiraz i merlot pochodzących z regionów Langhorne Creek i McLaren Vale. Wino dojrzewało 20 miesięcy w beczkach z francuskiego i amerykańskiego dębu.  

Rocznik 1998 ma opinię najlepszego z dekady lat 90-tych w Południowej Australii. W zeszłym roku z okazji Dnia Niepodległości opisywałem już z tego rocznika fantastyczne wino Fox Creek Shiraz Reserve 1998.

 Wino otworzyłem standardowo 2 godziny przed obiadem, przelałem do dekantera aby "odetchnęło" a następnie przed samym obiadem z powrotem do butelki.

 Wolf Blass, Cabernet Sauvignon Black Label 1998, Południowa Australia

Zaraz po odkorkowaniu wina, już z samej butelki  unosił się nieprawdopodobnie intensywny i świeży bukiet czarnych porzeczek, jeżyn, śliwek z delikatnym akcentem grafitu. Podobnie jak najlepsze cabernety z doliny Napa posiada "słodką' pieczęć super dojrzałych owoców. Bukiet czuć nawet gdy nos jest obok kieliszka. Intensywność i świeżość ( pomimo 25 lat!) jest porównywalna z dwoma innymi fenomenalnymi winami, które miałem zaszczyt wypić: Wolf Blass Cabernet Sauvignon Black Label 2005 oraz Staglin Cabernet Sauvignon Estate1997 z doliny Napa

 W smaku wino jest ostrzejsze i bardziej skupione niż australijskie wina z odmiany shiraz np. Fox Creek Shiraz Reserve 1998, które dodatkowo było bardziej pluszowe od tego caberneta. Duża ilość łagodnej taniny w połączeniu z podwyższoną kwasowością, bardzo dobrą koncentracją oraz z intensywnymi słodkimi czarnymi owocami tworzą wspaniałą strukturę tego wciąż żywego wina. Po przełknięciu, posmak utrzymuje się ponad pół minuty w ustach i nie ma w nim żadnego śladu goryczy.

Faktura wina nie jest aż tak miękka jak na przykład cabernetów z dna doliny Napa, przypomina raczej górskie wersje Napa, tym bardziej, że wino w stylu jest troszkę wycofanie, z pewną rezerwą, bez ostentacji czy przeładowania. Gdyby dodatkowo miało pewną ziemistość w smaku lub bukiecie, można by je łatwo pomylić z wysokiej klasy Bordeaux z super dojrzałego rocznika np. 2009 lub 2010.                                                                                                    

           

Biorąc pod uwagę jak świeże i intensywne jest to wino po 25 latach, można od razu założyć, że było przeznaczone do długiego dojrzewania a przecież już po roku zostało uznane za najlepsze czerwone wino w najważniejszym konkursie w Australii. Tak właśnie powinny zachowywać się wielkie wina czyli od początku wyróżniać się nadzwyczajna jakością, a co najwyżej ich charakter, dodatkowe niuanse czy integracja z biegiem czasu mogą się zmieniać.

Nie uznaję zasady wedle której wielkie wina mogą być słabe jako młode by potem z biegiem czasu stać się wybitne. Z marnego czy nawet przeciętnego wina, czas nigdy nie zdoła zrobić wina wielkiego czy nadzwyczajnego. 

Profil smaku, budowa i charakter jest tak charakterystyczny dla odmiany cabernet sauvignon, że nawet średnio zaawansowana osoba z łatwością, w degustacji w ciemno odgadłaby główny szczep z jakiego zrobiono to wino. Tą typowość uznaję za jeszcze jedną zaletę tego wina. 

Ogólnie doskonałe wino, które wytrzymało próbę czasu choć jest minimalnie słabsze od Black Label 2005, które w dalszym ciągu traktuję jako referencyjny cabernet sauvignon z Południowej Australii. 

   

Co ciekawe gdy piliśmy je do pieczonych tłustych żeberek, jego smak stał się pełniejszy i łagodniejszy niż spróbowane solo bez jedzenia. 

Ocena ogólna 94/100 pkt.

Na koniec, dla osób zainteresowanych australijskimi winami podaję link do listy wszystkich zwycięzców Jimmy Watson Memorial Trophy, począwszy od 1962 roku ( dla wina z rocznika 1961):  https://en.wikipedia.org/wiki/Jimmy_Watson_Memorial_Trophy

A także listę wszystkich nagród przyznawanych podczas corocznej imprezy Royal Melbourne Wine Awards:  https://www.melbourneroyal.com.au/melbourne-royal-wine-awards/competition-info/major-awards/


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Martinez Porto LBV 2015 z Biedronki, warto czy nie warto za 25zł ?

Nowa oferta win w Carrefour cz2. Wina czerwone. Co polecam a co odradzam.

Nowa oferta win w Carrefour cz1. Wina białe i różowe. Co polecam a co odradzam.

Wina z oferty Lidla cz.2. Wina z Europy Środkowej. Co polecam a co odradzam.